Dawnoooo nic tu nie pisałem, no cóż, inne hobby zajmuje mi większość czasu, więc prowadzenie bloga zeszło na dno pokryte 2 metrami mułu.
No ale do rzeczy.
Mniszek lekarski. bardziej znany jako mlecz rośnie na łąkach. trawnikach, przydrożach, prawie wszędzie. Zna go każdy. No ale nie każdy wie, że to kolejna roślina jadalna.
Co jest jadalne ? Korzenie, liście i kwiaty. Korzenie i liście są gorzkie w smaku, ale po ugotowaniu stają się dosyć smaczne. 2 letnie korzenie po wysuszeniu i uprażeniu można stosować jako substytut kawy. A młode liście idealnie nadają się do sałatek i farszów różnorakich.
Mnie najbardziej interesują piękne żółte kwiaty z których robię "miód" Eee miód ? A pszczoły ? Na wakacjach ;]
W necie jest 24351 przepisów na miodek z mniszka, ja robię to tak:
Zbieramy zdrowe, piękne kwiaty (jakieś 400g ? Im więcej tym lepiej), Kwiatki należy wysypać na gazę (albo biały papier) i wystawić na godzinkę na słońce żeby wszyscy mali mieszkańcy zdążyli wynieść się z zajmowanych lokal.
Następnie przekładamy kwiaty do dużego garnka i zalewany 1,5 litra wody, garnek stawiamy na gazie/płycie i gotujemy na wolnym ogniu ok 1,5-2 godz. Następnie zostawiamy do ostygnięcia. Jak już ostygnie możemy zabrać się za odciskanie płynu.
Po dokładnym odciśnięciu przelewany znowu do garnka i dodajemy 1 kg cukru ( ja daje 0,5 białego i 0,5 brązowego)
Całość znowu gotujemy jakieś 2 godz co jakiś czas mieszając, po pojawieniu się "szumowin" miodek jest gotowy, ale gotując go dłużej nasz miodek będzie bardziej gęsty i słodszy. Po skończeniu gotowania dodajemy sok z 1/2 cytryny.
Gotową miksturę przelewany do słoików i szczelnie zakręcamy. Ameen... smacznego znaczy się ;]
Leśna Spiżarnia - Wykorzystanie roślin w kuchni
niedziela, 20 kwietnia 2014
niedziela, 9 czerwca 2013
Przywrotnik pospolity
Uff, 2 miesiące zerowej aktywności blogowej, czas coś skrobnąć.
Chyba nie ma osoby która nie widziała tej roślinki, no chyba że mieszkasz na pustyni. Przywrotnik upodobał sobie wszelakie mokre tereny, łąki i pastwiska. Pospolity w całym kraju, w górach też pełno.
Skupmy się na jedzeniu, młode wiosenne liście świetnie nadają się na sałatki, w smaku lekko gorzkawe, ale przyjemne dla podniebienia omomomm :D Starsze osobniki już nie są takie smaczne, więc polecam je dodawać do zapiekanek, zup, gulaszów i innych duszonych potraw. Świetnie łączą się z "szpinakiem" z pokrzyw.( tarta szpinakowo-czosnaczkowo-przywrotnikowa znikła w ekspresowym tempie)
Przywrotnik znajduje się też w naszej leśnej apteczce, napar ma działanie ściągające, regeneracyjne i przeciwzapalne. Podobno też pomaga na zmarszczki, ale tego nie wiem, napiszę o tym za jakieś 30 lat.
środa, 13 marca 2013
Jarzębina
Pewnie wszyscy pamiętają, jak w dzieciństwie, późną jesienią, robiło się korale z tych pięknych czerwonych kulek. Nie ? No dobra, ja pamiętam :D
Kiedy zaczyna kwitnąć, wydają nieprzyjemną woń, kiedy dojrzeją (VIII / IX ) Widać piękne jaskrawe koralowoczerownej barwy owoce. Na nich się skupimy.
Owoce w smaku są gorzkawe, zawierają lekko trujący kwas sorbowy, ale idzie się z tym problemem uporać poprzez blanszowanie, mrożenie albo moczenie kilka godzin w wodzie z odrobiną octu.
No dobra, ale co dalej ?
Można wysuszyć i zmielić na mąkę i mieszać z innymi "normalnymi" mąkami, najlepiej w proporcji 1/3.
Można też robić pyszną konfiturę, ja zawsze korzystam z przepisu ze strony http://www.gotujmy.pl/konfitury-z-jarzebiny--dodatek-do-mies-,przepisy,66878.html
Zamiast cukru, polecam MIÓD, ale takie prawdziwy. Raz mnie zrobli w bambuko, od tamtej pory misia na sztuczny miód nie oszuka już nikt.
Z owoców bardzo dobrze wychodzą wszelkiego rodzaju nalewczki :)
Mi przypadł do gustu ten przepis:
0,7l dobrej jakości wódki
300g zdrowych, przemrożonych owoców jarzębiny
pół szklanki MIODU lipowego
sok z połowy cytryny
Rozgniecione owoce zalać alkoholem i odstawić do zamkniętej szafki na mini pół roku, po tym czasie zlać nalew i połączyć z miodem i sokiem z cytryny, odstawić jeszcze na kilka dni do szafki w celu przegryzki :)
Kiedy zaczyna kwitnąć, wydają nieprzyjemną woń, kiedy dojrzeją (VIII / IX ) Widać piękne jaskrawe koralowoczerownej barwy owoce. Na nich się skupimy.
Owoce w smaku są gorzkawe, zawierają lekko trujący kwas sorbowy, ale idzie się z tym problemem uporać poprzez blanszowanie, mrożenie albo moczenie kilka godzin w wodzie z odrobiną octu.
No dobra, ale co dalej ?
Można wysuszyć i zmielić na mąkę i mieszać z innymi "normalnymi" mąkami, najlepiej w proporcji 1/3.
Można też robić pyszną konfiturę, ja zawsze korzystam z przepisu ze strony http://www.gotujmy.pl/konfitury-z-jarzebiny--dodatek-do-mies-,przepisy,66878.html
Zamiast cukru, polecam MIÓD, ale takie prawdziwy. Raz mnie zrobli w bambuko, od tamtej pory misia na sztuczny miód nie oszuka już nikt.
Z owoców bardzo dobrze wychodzą wszelkiego rodzaju nalewczki :)
Mi przypadł do gustu ten przepis:
0,7l dobrej jakości wódki
300g zdrowych, przemrożonych owoców jarzębiny
pół szklanki MIODU lipowego
sok z połowy cytryny
Rozgniecione owoce zalać alkoholem i odstawić do zamkniętej szafki na mini pół roku, po tym czasie zlać nalew i połączyć z miodem i sokiem z cytryny, odstawić jeszcze na kilka dni do szafki w celu przegryzki :)
czwartek, 24 stycznia 2013
Bluszczyk Kurdybanek
Chyba każdy widział, wie jak wygląda.
Roślina z rodziny jasnotowatych popularna na całym obszarze Polski. Rośnie zazwyczaj w lasach, zaroślach, ba... raz u szefowej w ogródku udało mi się nazbierać taką ilość, że robiły za dodatek do klusek dla 30 ludzi :D
Roślina bardziej znana w ziołolecznictwie, stosowana do leczenia dróg oddechowych, przeziębień, wzmacniania organizmu, poprawy przemiany materii, pomocy przy leczeniu ran, oraz pewnie innych o których idzie poczytać w necie... których nie sprawdzałem na własnej osobie.
W celach leczniczych stosuje się odwary z 1-2 łyżek rozdrobnionych liści. Wystarczy zalać szklanką zimnej wody i doprowadzić do wrzenia, po czym gotować 5-10 min. Pić póki ciepłe, rany przemywać letnim.
Koniec tego medycznego bełkotu, od tego mamy NFZ.
Blog o szamie, więc przejdźmy do sedna wpisu.
Smak liści jest lekko gorzkawy, idzie trochę się pozbyć tej goryczy poprzez blanszowanie. Mi osobiście ten smak nie przeszkadza, ba, lubię porzuć same liście. Zatem do czego można używać tego całego kurdybanka ? Dodatek do farszy, zup, sałatek, surówek, gulaszy, omletów <3 :D
Czy ja coś wspominałem o kluskach z Kurdybankiem w środku ? Tak, Przepis na kluski ziemniaczane każdy zna, więc pominę te część. Na 1 kg ugotowanych ziemniaków 1/2 szklanki UMYTYCH i posiekanych liści.
W sumie można używać do wszystkiego( do słodkiej herby nie bardzo :D), oczywiście z umiarem, w dużych ilościach szkodzi.
Ilość trzeba dobierać na swój smak i wyczucie.
czwartek, 22 listopada 2012
Róża Rosa
Roślin z tej rodziny chyba nikomu nie trzeba przedstawiać.
W Polsce rośnie dziko kilkanaście odmian, i wszystkie posiadają jadalne kwaskowate "owoce" zawierające ogromne ilości witaminy C i kwiatki które trzeba pozbawić białych goryczkowatych nasad.
Przygotowanie owoców jest banalnie proste. Najlepiej zbierać je po pierwszych przymrozkach i oczyścić z nasion pokrytych irytującymi włoskami. Tak przygotowane można dla pewności jeszcze przepłukać wodą.
No dobra, ale co dalej ? Ja zazwyczaj susze owoce na herbatki, lub robię przepyszną konfiturę, wystarczy obrane owoce zalać małą ilością wody i gotować na małym ogniu do miękkości, jak już prawie będą miękkie, a woda znacznie się zredukuje dodajemy cukru wg upodobania, teraz nie odchodzimy od garnka, mieszamy intensywnie żeby nie przyjarać. Jak cukier się rozpuści możemy zdjąć z ognia. Gorącą konfiturę przekładamy do wyparzonych słoików i dla pewności pasteryzujemy 20 min.
Z płatkami sprawa ma się odrobinę prościej, pozbawione białych gorzkawych nasadek wystarczy utrzeć z cukrem na jednolitą masę i już można przekładać do słoików, albo bezpośrednio na język :D
Na wiosnę można robić również dobrą herbatkę z młodych liści oraz oczyszczonych pędów.
W Polsce rośnie dziko kilkanaście odmian, i wszystkie posiadają jadalne kwaskowate "owoce" zawierające ogromne ilości witaminy C i kwiatki które trzeba pozbawić białych goryczkowatych nasad.
Przygotowanie owoców jest banalnie proste. Najlepiej zbierać je po pierwszych przymrozkach i oczyścić z nasion pokrytych irytującymi włoskami. Tak przygotowane można dla pewności jeszcze przepłukać wodą.
No dobra, ale co dalej ? Ja zazwyczaj susze owoce na herbatki, lub robię przepyszną konfiturę, wystarczy obrane owoce zalać małą ilością wody i gotować na małym ogniu do miękkości, jak już prawie będą miękkie, a woda znacznie się zredukuje dodajemy cukru wg upodobania, teraz nie odchodzimy od garnka, mieszamy intensywnie żeby nie przyjarać. Jak cukier się rozpuści możemy zdjąć z ognia. Gorącą konfiturę przekładamy do wyparzonych słoików i dla pewności pasteryzujemy 20 min.
Z płatkami sprawa ma się odrobinę prościej, pozbawione białych gorzkawych nasadek wystarczy utrzeć z cukrem na jednolitą masę i już można przekładać do słoików, albo bezpośrednio na język :D
Na wiosnę można robić również dobrą herbatkę z młodych liści oraz oczyszczonych pędów.
środa, 26 września 2012
Topinambur
Topinambur zwany też Słonecznikiem Bulwiastym w Polsce rzadko uprawiany, aczkolwiek zdarzają się dzikie plantacje, ogrodowe ozdoby lub znajdujące się w pobliżu wszelakich domków myśliwskich poletka na których jest sadzony, aby zapewnić pokarm naszym leśnym bracią, głównie dzikom, które to bez opamiętania ryją w poletkach w celu wydobycia jadanych bulw które tworzą się na jesień i wtedy najlepiej je zbierać.
Bulwy można jeść na kilka sposobów, mi najbardziej smakują podane w formie chipsów smażonych w głębokim oleju. Wystarczy dokładnie oczyścić i pokroić na cieńkie plasterki następnie smażyć kilka minut na lekko złoty kolor, trzeba uważać gdy ż można bardzo szybko je spalić. Usmażone najlpiej posypać uluboną mieszaknką przypraw. Ja najbardziej lubię z ostrą papryką i solą.
Bulwy można gotować do miękkości w wodzie i podawać jak ziemniaki, stają się wówczas lekko słodkawe... mmm pycha.
Świetnie smakują również jako dodatek do wszelakich sałatek, z tym, że surowe zawierają duże ilości inuliny której ludziki organizm nie toleruje i poprostu fermentuje w jelitach tworząc gazy, lub jak to woli "bąki" :D
czwartek, 9 sierpnia 2012
Przerwa
Niestety mój stary komputer uległ awarii i w ciągu najbliższych tygodni nie będę w stanie wydobyć z niego żadnych przygotowanych materiałów. Tak więc blog na pewien czas zostaje "uśpiony"
sobota, 21 lipca 2012
Dziurawiec zwyczajny
Lipiec to dobry moment na zbiory ziółek, teraz padł wybór właśnie na dziurawiec zwyczajny. Roślina o jadalnych liściach, owocach, kwiatostanach z których można parzyć herbatki o właściwościach uspokajających, rozkurczających, ściągających, oraz w pewnym stopniu moczopędnie. Wywary z dziurawca najczęściej stosowane są przy schorzeniach wątroby, w stanach skurczowych układu trawienia, kamicy żółciowej, stanach zapalnych dróg żółciowych. Poza tym działa uspokajająco, pomaga leczyć depresję. Podobno jest lekarstwem na "wszystko", ja w to nie wierze.
W małych ilościach można spożywać liście w stanie surowym.
Długotrwałe spożywanie w dużych ilościach może powodować UCZULENIE NA SŁOŃCE
środa, 4 lipca 2012
Szczawik zajęczy
Roślina bardzo pospolita, rośnie w wilgotnych i cienistych lasach mieszanych.
Częściami jadanymi są wiosenne i jesienne kwiaty, liście oraz bulwy zawierające skrobię, które najlepiej zbierać jesienią kiedy to mają najwięcej wartości odżywczych. Liście mają specyficzny kwaśny smak za sprawą kwasu szczawiowego, lekko cytrynowy. Można dodawać do sałatek i mieszanek herbacianych, kwaśnych zup, wypieków. Z powodu zawartości kwasu szczawiowego nie należy spożywać w dużych ilościach.
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Orlica pospolita
Roślinę te zna chyba każdy, można spotkać ją niemal wszędzie. Niektóre części są rakotwórcze( najbardziej zarodniki) Nas jednak ta część nie interesuje. Pod względem kulinarnym najbardziej interesują nas kłącza które zawierają do 60% skrobi. Na surowo zjedzone nie zachwycają smakiem, powiem więcej, są okropne. Gorzki smak idzie w większej części wyeliminować poprzez kilkukrotne gotowanie. Obrane z czarnej skórki i ugotowane można przeżuwać i wypluwać pozostałe włókna, lub suszyć i młócić, skrobia się wysuszy, a włókna pozostaną. Jest to czasochłonna praca, lecz warto spróbować, jak to mówią, na bezrybiu, rak i rybą.
Jadalną częścią są też młode pastorałowe liście które dosyć późno wychodzą z ziemi ( ja jeszcze 25 maja znajdywałem)
Należy zbierać tylko te które bardzo łatwo się łamią, miękkie i stawiające opór są już niejadalne !
Dobra, a co dalej ? Ugotować i używać do sałetek, zup, podawać jako osobna zielenina, lub jako składnik jakiejś potrawy.
Ja postanowiłem usmażyć na oliwie, z dodatkiem pomidorów i cebuli, a następnie chwilę poddusić na wodzie z odrobiną sosu sojowego i miodu. Efekt końcowy wyglądał tak:
Subskrybuj:
Posty (Atom)